Pogo Blog

Piszemy o nowościach sprzętowych, patentach na usprawnienie działania roweru oraz ciekawych trasach, które lubimy odwiedzać.

Rower Voytek, który niczego się nie boi

42.jpg

Czy słyszeliście o miśku, który podczas II Wojny Światowej służył w Armii Gen. Andersa i w latach 1942-1945 dawał łupnia Szkopom, walcząc ramię w ramię ze swoimi kolegami z 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii?

Nie?

To sprawdźcie poniższą historię, bo to idealny materiał na film!

 

Niedźwiedź Wojtek

Mały syryjski niedźwiedź brunatny został znaleziony w Pahlevi w Iranie przez perskiego chłopca w kwietniu 1942 roku. Misiek najprawdopodobniej pochodził ze zniszczonego ZOO. W tym czasie polska armia maszerowała wraz uchodźcami przez miasto do Palestyny. Mała puszysta kulka tak spodobała się Irenie Bokiewicz (pseudonim Inka), że namówiła ona porucznika Anatola Tarnowieckiego, by odkupił miśka od chłopca. Mały niedźwiadek przez kilka miesięcy przebywał w obozie dla uchodźców pod Teheranem, aż trafił do 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii, gdzie został oficjalnie wciągnięty na stan ewidencyjny armii. Absolutnie szalona akcja, co nie?

 

Wojtek, bo takie imię nadali mu koledzy z woja, przemierzył cały szlak bojowy armii z Iranu, przez Irak, Syrię, Palestynę i Egipt.

Oto kilka ciekawych historii z życia tego dzielnego futrzastego żołnierza:

Gdy Wojtek był mały, żołnierze karmili go mlekiem w proszku z butelek po wódce i upodobanie do napojów z butelek o tym kształcie zostało mu już na zawsze. Misiek lubił też owoce i wszelkie słodkości oraz piwo, co żołnierze wykorzystywali przy tresurze zwierzaka.

W armii dostał nawet własny kąt do spania w dużej skrzyni, jednak niecierpiący samotności misiek bez pardonu ładował się do namiotów swoich kolegów i przytulał się do nich w chłodniejsze noce.

Ta ufność do człowieka stwarzała zabawne sytuacje. Gdy w obozie zjawiali się obcy ludzie, byli szczerze zdumieni, widząc jak wielki niedźwiedź trenuje zapasy z żołnierzami lub jeździ ciężarówką w szoferce. Żołnierze uwielbiali go i traktowali jak swojego zioma. Był dla nich wielką pomocą, gdy trzeba było odreagować po trudach bojów i zwyczajnie się powygłupiać.

 

Wojtek wykazał się też ogromną odwagą. Znany był z czynnego udziału w walce z wrogiem. Nauczył się nosić skrzynki z amunicją i podczas bitew żołnierze wkładali w jego łapy skrzynie, a misiek w wyprostowanej pozycji na tylnych łapach roznosił niebezpieczny ładunek do stanowisk ogniowych. Podobno nigdy nie upuścił cennej amunicji. Wojtek sam ustalał sobie godziny pracy, więc koledzy zawsze starali się go mobilizować do działania poprzez podsuwanie smakołyków.

 

Jedną z całkowicie odjechanych historii jest ta, w której Wojtek złapał szpiega podczas stacjonowania w Iraku. Obczaiwszy obcego typa, kręcącego się przy łaźni i zagonił go do niej. Szpieg złapany w pułapkę i wystraszony gabarytami niedźwiedzia, krzyczał o pomoc czym zaalarmował żołnierzy. Jak się później okazało, Wojtek pokrzyżował w ten sposób plany ataku na polską jednostkę, za co w nagrodę otrzymał łaźnię na cały wieczór tylko dla siebie. Wojtek bowiem uwielbiał się kąpać.

 

Podczas bitwy o Monte Cassino 22. Kompania Zaopatrzenia Artylerii dostarczyła wojskom brytyjskim i polskim ogromną ilość amunicji, paliwa i żywności. Od tamtej pory oficjalnym godłem jednostki został niedźwiedź niosący pocisk artyleryjski.

 

Po wojnie Wojtek wylądował w Glasgow, gdzie stacjonowała polska jednostka. Finalnie, po demobilizacji jednostki, Wojtek wylądował w edynburskim ZOO, gdzie dożył 22 lat. Wielokrotnie odwiedzali go tam koledzy z armii i budzili trwogę w pracownikach ZOO, gdy przeskakiwali ogrodzenie jego klatki, żeby przywitać się z dawnym kompanem. Dalsze losy Wojtka nie są niestety już tak kolorowe, bo jego warunki bytowe nie były najlepsze, a wybieg jaki posiadał do swojej dyspozycji był zdecydowanie dla niego za mały...

Historię miśka-żołnierza opisano w kilku książkach m.in. Aileen Orr w tytule: „Niedźwiedź Wojtek. Niezwykły żołnierz Armii Andersa”, więc jeśli interesują Cię wojenne przygody dzielnego Wojtka, to zachęcam do lektury.

 

Otso Cycles i ich Voytek

 

Owa niesamowita i słynna na cały świat historia zafascynowała właścicieli nowo powstającej marki Otso Cycles, co ma odzwierciedlenie w samym jej logo. Pierwszy rower w ich stajni, rewolucyjny rower Voytek, nosi właśnie imię na cześć dzielnego polskiego puchatego żołnierza.

 

Spójrzmy więc bliżej na tę bestię, która sieje postrach na dzikich szlakach i nie bierze jeńców. Ok, przesadziłem, poniosło mnie, ale na serio jest kilka elementów charakterystycznych dla ramy Voytka, które zdecydowanie wyróżniają ten rower.

 

W 2016 Otso położyło zdecydowanie łapę na rynku dwóch kółek, wypuszczając Voytka. Od samego początku błyszczał on wśród sprzętów do epickich przygód.

Voytek to właściwie trzy rowery w jednym. W zależności od preferencji użytkownika może to być wypasiony fat bike, rower plus na kołach 27,5” lub lubiany przez wielu 29” plus. Inżynierowie Otso spięli się przy projekcie konkretnie, co widać w każdym detalu tej przełomowej konstrukcji.

 

Rama ma dwie główne cechy, które świadczą o unikalności Voytka na rynku:

  • ma bardzo wąski Q-Factor, czyli rozstaw pedałów
  • ma wbudowany w tylne widełki tuning chip, który pozwala na transformację między rozmiarami kół w dziecinnie prosty sposób.

 

Zacznijmy od wąskiego Q-factor. Standardowo fatbike ma mufy suportu o szerokości 100-110 mm, co przekłada się na Q-factor (rozstaw pedałów) na poziomie 203-223 mm. Dla porównania, Q-factor dla standardowej mufy suportowej 68 mm wynosi 145-157 mm. Prosta matematyka i widzimy różnicę na poziomie 58-66 mm. No i jest ona zauważalna w jeździe. Daje to wrażenie jazdy na beczce, bo nogi muszą być dość szeroko rozstawione. A nie jest to najbardziej ergonomiczne rozwiązanie.

W Otso zaczęto budować ramę, zaczynając od wąskiej mufy suportowej. Wiadomo, standardowa mufa MTB nie da rady upchnąć tłustych kół, dlatego zdecydowano się na standard PF 107 o rozmiarze mufy 83 mm. Co udało się przez to osiągnąć?

Voytek może się poszczycić jednym z najwęższych Q-factorów wśród rowerów fatbike dostępnych na rynku, wynoszącym 183 mm. Jest to zaledwie o 10 mm więcej niż przy mufie 68 mm.

Magia?

Nie, po prostu ekipa Otso ma łebskich inżynierów, którzy zjedli zęby na projektowaniu i produkcji wysokiej jakości komponentów spod znaku wilczego kła, Wolf Tooth Components. Dzięki możliwości produkcji zębatek z dowolnym offsetem, udało im się wcisnąć w ramę opony w tłustym rozmiarze 26” x 4.6”. Spoko, co nie?

 

Poczekajcie, bo to nie koniec ciekawych informacji.

 

Przejdźmy teraz do drugiego elementu ramy, który wyróżnia Voytka wśród fatbike’ów.

Jest nim wspomniany wyżej tuning chip. Tuning chip to mały element tylnych haków ramy, wykonany z obrabianego CNC aluminium, który pozwala na zmianę bazy kół o 20 mm. Ta zmiana rozstawu kół ma również wpływ na wysokość mufy suportu o 4 mm. Przy najkrótszym ustawieniu długość tylnych widełek wynosi 430 mm, geometria roweru jest bardziej zwinna. Z kolei przy ustawieniu najbardziej wysuniętym do tyłu, widełki mają 450 mm długości i rower jest bardziej stabilny w prowadzeniu, co jest przydatne przy jeździe w głębokim śniegu lub przy wyższych prędkościach. Dzięki czipowi można szybko i łatwo zmieniać oblicze Voytka. Koła 26” z 4.6 oponami typu fatbike - mamy to! Koła oversize z oponami 29”+ lub 27,5”+ - mamy to! Istnieje też możliwość konfiguracji 27,5”, w której można na tę samą obręcz o szerokości 50 mm zainstalować opony 27,5” x 2.8 lub nawet 27,5” x 3.8. Grubo, co nie?

 

Co jeszcze kryje w sobie Voytek?

Rama wykonana jest w technologii kompozytowej i waży zaledwie 1350 g, a widelec 650 g, więc zestaw jest bardzo lekki, zwłaszcza przy tak potężnych przekrojach rur. Przedni trójkąt ramy wyposażony jest w 11 punktów do instalacji akcesoriów na górnej i dolnej powierzchni głównej rury, rurze podsiodłowej i wewnętrznej części górnej rury. Jest nawet specjalna torba Revelate Designs uszyta tak, by pasować idealnie wewnątrz głównego trójkąta ramy.

Rower Voytek Otso Cycles

Geometria ramy jest w zgodzie z najnowszymi trendami, z dłuższą górną rurą i krótkimi widełkami tylnego trójkąta, najkrótszymi w świecie fat bike’ów. Główka ramy ma 69 st., a po instalacji widelca 120 mm - 68.5 st. Do wyboru jest kilka opcji typowych tłustych widelców amortyzowanych od RS Bluto, Manitou Mastodon lub oryginalnego Lauf Carbonara. Dla plusowych kół 27.5” i 29” dodatkowo dostępne są widelce RS Yari i Pike. Bomber Z2 i widelce Fox 34 też idealnie pasują do Voytka.

Po wyborze widelca można przejść do różnych wariantów osprzętu, na czele z bardzo pozytywnie odbieranym 12-rzędowym napędem Shimano SLX. Dla fanów japońskiego producenta jest jeszcze dostępny napęd XT, a miłośnicy SRAMa mają do wyboru sprawdzony GX, dostępny w wariancie analogowym lub elektrycznym (tak, tym najnowszym). Szczyt napędów wieńczy elektryczny SRAM X01 AXS.

 

Kolejny istotny element roweru to hamulce. Dla bazowej wersji mamy hamulce Magura MT-4 lub MT Trial Sport lub MT-8. Poszukujesz czegoś innego? Nie ma problemu, podmienimy je na dowolny model, który Ci pasuje.

Koła - do wyboru do koloru, od bazowych kół Lithic (ze stajni WTC) po topowe węglowe cuda od HED’a.

To nie koniec możliwości tuningu roweru. Przy kompletowaniu swojego wymarzonego Voytka możesz wybrać kolor sterów, podkładek, zacisku podsiodłowego, chwytów, model kierownicy, sztycy, korby i oczywiście zębatek Wolf Tooth Components CAMO okrągłych lub eliptycznych.

 

Ile to waży?

OK, czas na podsumowanie tej maszyny. Fat bike zawsze kojarzy się z czołgiem, TIRem huczącym na trasie, monstrum o zwrotności supertankowca.

I tu Cię zaskoczę, bo waga kompletnego roweru (26x4.0) na osprzęcie SLX wynosi… (głęboki wdech) 11,52 kg w rozmiarze M (wydech). Czyli bardziej niż przyzwoicie.

Maniaków odchudzania rowerów mogę uspokoić, bo Voytek Ultimate waży 10,35 kg (waga dla ramy L ze sztycą Reverb i akcesoriami B-RAD). Po wymianie Reverb na węglową sztycę można spokojnie zejść poniżej 10 kg.

Fat bike lekki, jak maszyna do ścigania XC? Można!

 

Voytka, ze względu na jego uniwersalność, często wybierają bikepackersi lubiący dalekie wyprawy. Sprawdźcie stronę High Lux Photo i zobaczcie jak Voytek radzi sobie w dziczy.

 

Wojtek i Voytek

Rower Voytek przebojem wkroczył na rynek amerykański, a o jego sukcesie mogą świadczyć kompletnie puste aktualnie półki na magazynie producenta.

Jeżeli historia niedźwiedzia Wojtka zainspirowała Cię, a opis niesamowitego fat bike’a czy też plus bike’a ze stajni Otso zawładnął Twoim umysłem, odezwij się do nas. Chętnie pomożemy Ci w urzeczywistnieniu Twoich marzeń o rowerowym kompanie epickich przygód.

 

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl